I Zjazd Rodziny Wróblów
JAN KAŁUZIŃSKI
I Zjazd Rodziny Wróblów
W Koziegłowach, w okolicy, a przede wszystkim w całym kraju bardzo dużo jest rodzin o nazwisku Wróbel. Moja opowieść dotyczy rodziny Wróblów, potomków Wincentego i Marianny Wróblewiczów żyjących na przełomie XVIII i XIX wieku przy dzisiejszej ulicy Targowej. Nazwisko Wróblewicz przetrwało aż do roku 1918… . Ale o tej ciekawej rodzinnej historii opowiem później.
W ostatnich latach bardzo popularne stały się zjazdy rodzinne i szkolne. I choć jest to po części nie zrozumiałe, organizowane są przede wszystkim przez ludzi starszych. Tęsknota za dawnymi czasami potęguje się, staje się coraz wyrazistsza. Jest też w starszym wieku więcej wspomnień i doświadczeń, jest się czym pochwalić a nawet zaimponować!
Biblijny Psalmista mówi: „Oto jak dobrze i jak miło, gdy bracia (…) są razem (…), bo tam udziela Pan błogosławieństwa …” (Ps 133). W kontekście tym bardzo ciekawie i symptomatycznie brzmią słowa Jana Pawła II zamieszczone w Listach do rodzin i do osób starszych: „… powracamy do przeszłości aby dokonać swoistego bilansu. Takie spojrzenie wstecz pozwala na spokojniejszą i bardziej obiektywną ocenę ludzi i sytuacji, z jakimi zetknęliśmy się w życiu. Mijający czas zaciera kontury wydarzeń i łagodzi ich bolesne aspekty…” . Dlatego „najbardziej naturalnym środowiskiem (…) pozostaje to, w którym człowiek (…) czuje się „ u siebie” – wśród krewnych …” . Ze skromnością pragnę zaznaczyć, że systematycznie analizowałem cytowane słowa Psalmisty i Papieża Polaka. Aż w końcu, w styczniu bieżącego roku na spotkaniu „ po latach” w gnieździe rodzinnym u Anny Noszczyk ( z domu Wróbel), przy wspomnianej już wyżej ulicy Targowej w Koziegłowach, powstał zdecydowany pomysł zwołania zjazdu rodzinnego. Z góry założyliśmy, że na początek
będzie to zjazd najstarszego kuzynostwa. Ja i mój kuzyn Józef Mikołajczyk staliśmy się autorami Obwieszczenia Rodzinnego, które cytuję w całości poniżej. Pierwszymi sygnatariuszami były Anna Noszczyk- gospodyni spotkania i jej siostra Kazimiera Jakubczyk, oczywiście z domu Wróbel. Ja zostałem upoważniony do zorganizowania imprezy a Józef miał powiadomić o tym najstarszych członków naszej rodziny i dokończyć opracowania drzewa genealogicznego.
Obwieszczenie Rodzinne !
My niżej podpisani, z nakazu serca, zwołujemy Zlot Rodzinny potomków Franciszka i Marianny Wróblewiczów albo, jak kto woli, Wróblów w środę 6 maja 2009 roku w Koziegłowach.
Program Zlotu :
1.godz. 10:30 : zbiórka u Anny Wróbel – Noszczyk w „gnieździe rodzinnym” przy ulicy Targowej.
2. godz. 11 : złożenie kwiatów i zapalenie zniczy na grobie naszej babci i naszego dziadka.
3.godz. 12 : modlitewne refleksje nad swoim życiem w kościele parafialnym, gdzie niemal wszyscy chrzest święty przyjęliśmy.
4.godz. 13 : spotkanie wspomnieniowe w Domu Przyjęć.
5.godz. 15 : zaprzysiężenie Braterstwa Rodzinnego pod przewodnictwem Seniora Rodu.
-2-
Pamiętajmy! Czas nieubłagalnie ucieka! Nikogo nie może zabraknąć!
Poznajmy się na nowo w jesieni życia…
Orientacyjny koszt uczestnictwa ok. 50-60 zł na osobę.
Obwieszczający:
-Józef Mikołajczyk, rocznik 1941, syn Józefy i Franciszka
-Jan Kałuziński, rocznik 1944, syn Antoniny i Bolesława.
Warto z uśmiechem zaznaczyć, że kuzyn Józef przystał na moją propozycję nazwania zjazdu- zlotem, wszak wróble przeważnie latają…
Wybraliśmy maj, bo z oczywistych względów jest najlepszym miesiącem na tego typu spotkania. Nie tylko dla mnie maj to czas niezapomnianych Maryjnych nabożeństw z nieodłączną pieśnią „Chwalcie łąki…” Ale przede wszystkim to czas- szczególnie dla naszego pokolenia- niezwykłych religijno-patriotycznych 3-Majowych pielgrzymek narodowych na Jasną Górę, z tą najważniejszą i najbardziej wzniosłą: Millenijną z 3 Maja 1966 roku. Maj to również czas Pierwszych Komunii Świętych, zdawania matury a także snucia swoistych marzeń i uczuć.
Proszę też zwrócić uwagę na godzinę rozpoczęcia Eucharystii w kościele parafialnym. Godzina 1200 ma znaczenie symboliczne. Dzwon bijący na Anioł Pański miał przypomnieć dzieciństwo każdemu z nas, a poza tym prawie wszyscy nie słyszeli jego dźwięku od ponad 60 lat!!
Wreszcie nadszedł długo oczekiwany dzień: 6 maja 2009 roku. Najpierw u Hanki na Targowej na nowo większość z nas rozpoznawała się! Wszak niektórzy nie widzieli się 50 lat! Były łzy ale przede wszystkim radość spotkania. Przybyli w kolejności urodzenia rodziców:
-Jan Kałuziński z żoną Wandą – syn Antoniny,
-Mieczysława Chroboczek z mężem Józefem- córka Władysława,
-Edmund Wróbel z żoną Michaliną – syn Władysława,
-Jerzy Wróbel z żoną Danutą- syn Władysława,
-Kazimiera Jakubczyk- córka Józefa,
-Anna Noszczyk z mężem Józefem-córka Józefa,
-Irena Walczyk z mężem Zdzisławem- córka Józefy,
-Józef Mikołajczyk z żoną Jadwigą- syn Józefy,
-Maria-Jadwiga Kidawa – córka Józefy.
Niestety nie mogli przybyć ze względu na poważne choroby: Łucja córka Józefy i Franciszka oraz Władysław syn Marii i Władysława. Nie doczekał zjazdu Mieczysław syn Józefy i Franciszka, zmarł w 2001 roku.
Zgodnie z planem o godzinie 1100 nastąpił wyjazd na cmentarz, gdzie na grobie naszej ś.p. babci Marianny i ś.p. dziadka Franciszka złożyliśmy wiązankę kwiatów i zapaliliśmy znicze. W tej samej mogile leżą prochy rodziców Kazimiery i Anny. Znicze zostały zapalone również na grobie ś.p. moich rodziców. Potem była krótka modlitwa i chwila zadumy nad mijającym czasem.
Wreszcie o godzinie 1200 przy biciu dzwonu na Anioł Pański wkraczamy do Świątyni. Na chwilę czas zatrzymał się-dla nas wszystkich! W uroczystości kościelnej zaszczyciła nas bliższa i dalsza rodzina oraz znajomi i przyjaciele.
Mszę świętą w intencji zmarłych i żyjących członków rodu podniośle celebrował Ksiądz Proboszcz Grzegorz Banasiak, który wcześniej wyraził zgodę na specjalne czytania liturgiczne przygotowane przeze mnie na tę wyjątkową okazję. Rozpoczęliśmy Eucharystię
-3-
najbardziej adekwatną do wydarzenia radosną Wielkanocną pieśnią „Wesoły nam dzień dziś nastał...” .
Celebrans w słowie wstępnym z naciskiem stwierdził, że rodzina zawsze pozostanie podstawową wspólnotą. Chwalebnym zjawiskiem jest to, że potomkowie Wróblewiczów vel Wróblów Świątynię tę właśnie wybrali na miejsce pierwszego rodzinnego zjazdu i to w jesieni ich życia. Tu właśnie wszyscy ( oprócz Jerzego Wróbla) zostali ochrzczeni, tu większość z was przyjęła I Komunię Świętą, a niektórzy zostali bierzmowani lub zawarli związki małżeńskie. Tu Jan przez 18 lat był gorliwym ministrantem i członkiem chóru parafialnego. Wypada wspomnieć –dodał Kapłan- że jego świętej pamięci matka Antonina była w okresie międzywojennym i w czasie wojny pierwszym sopranem tegoż chóru. Przybyliście do tej prastarej Świątyni na symboliczne bicie dzwonu, aby podziękować Panu Bogu za wszelkie otrzymane łaski, poprosić o błogosławieństwo na dalsze lata życia i pomodlić się za dusze zmarłych członków waszej rodziny. Na koniec Ksiądz Proboszcz stwierdził, że żyjemy w trudnych czasach, w których człowiek często nie dostrzega drugiego człowieka…Dlatego konieczną rzeczą jest budować pokój we wszystkich płaszczyznach, także w sobie samym. I dopiero wtedy na gruncie 10. Przykazań i Przykazań Miłości życie nabiera właściwego wymiaru. Jestem przekonany- podkreślił Celebrans w zakończeniu- że taką drogą podąża każdy z was, wasza szlachetna rodzina, którą tu reprezentujecie jako seniorzy.
Następnie odczytałem wyjątek z Księgi Mądrości i fragment z Listu Świętego Jana Apostoła. Specjalnie przygotowany Psalm Dawidowy zaśpiewałem przy akompaniamencie organowym pana mgr. Krzysztofa Plucińskiego, który niezwykle ciekawie ułożył program muzyczny.
W homilii Celebrans nawiązał do dzisiejszych liturgicznych świętych, apostołów Filipa i Jakuba. Patroni dzisiejsi uwierzyli słowom Pana i stali się świadkami Dobrej Nowiny- stwierdził. Naśladując ich apostolską gorliwość, nie ustawajmy w wysiłkach, by żyć w zgodzie z Bożymi Przykazaniami i naszym sumieniem- zakończył.
Modlitwę Wiernych przedkładali Bogu po kolei wszyscy
członkowie rodziny. Szczególnie wyraziście zabrzmiały dwie ostatnie intencje:
Edmund Wróbel modlił się tak:
MÓDLMY SIĘ W INTENCJI NASZYCH ZMARŁYCH:
-PROTOPLASTÓW, NAJSTARSZYCH ZANOTOWANYCH W ARCHIWACH PRZODKÓW NASZEGO RODU: WINCENTEGO WRÓBLEWICZA I MARIANNĘ Z DOMU PIERZCHALSKĄ, ŻYJĄCYCH NA PRZEŁOMIE XVIII i XIX WIEKU,
-PRADZIADKA MACIEJA WRÓBLEWICZA I PRABABCIĘ JÓZEFĘ Z DOMU CHACHULSKĄ URODZONYCH I ŻYJĄCYCH PO POWSTANIU LISTOPADOWYM,
-DZIADKA FRANCISZKA WRÓBLEWICZA ALBO WRÓBLA I BABCIĘ MARIANNĘ
Z DOMU KOWALCZYK, A TAKŻE ZA DUSZE ŚW. PAMIĘCI DWÓCH BRACI I SIOSTRĘ FRANCISZKA
-OJCÓW I MATKI W KOLEJNOŚCI URODZENIA: ANTONINĘ I JEJ MĘŻA BOLESŁAWA KAŁUZIŃSKIEGO , WŁADYSŁAWA I JEGO ŻONĘ MARIĘ Z DOMU BALIŃSKĄ, JÓZEFA I JEGO ŻONĘ ANTONINĘ Z DOMU MIKOŁAJCZYK, JÓZEFĘ I JEJ MĘŻA FRANCISZKA MIKOŁAJCZYKA,
-BRATA I KUZYNA MIECZYSŁAWA MIKOŁAJCZYKA
ABY DOBRY BÓG PRZYJĄŁ ICH DO CHWAŁY NIEBA, A TYM SAMYM ABY ORĘDOWALI ZA NAMI ŻYJĄCYMI I UPROSILI DLA NAS SZCZĘŚLIWĄ GODZINĘ ŚMIERCI.
-4-
Modlitwę Wiernych zakończyła Irena Walczyk w następujący sposób:
MÓDLMY SIĘ ZA DUSZE ZMARŁYCH Z DALSZEJ RODZINY, SĄSIADÓW, ZNAJOMYCH, KOLEŻANKI I KOLEGÓW, NAUCZYCIELI, KAPŁANÓW, MĘŻÓW, ŻONY I DZIECI.
MÓDLMY SIĘ TAKŻE ZA NAS TUTAJ ZGROMADZONYCH, A TAKŻE ZA TYCH, KTÓRZY NIE MOGLI TU PRZYBYĆ Z POWODU CHOROBY, KTÓRZY WIELBIĄ DZIŚ RADOŚNIE BOGA ZA OTRZYMANE ŁASKI I ŁASKĘ TEGO SPOTKANIA, ABYŚMY PAMIĘTALI, ŻE BÓG JEST ŹRÓDŁEM TEJ RADOŚCI.
Kapłan uwieńczył modlitwę następującymi słowami: Składając Ofiarę, która nam przypomina niezmierzoną miłość Twojego Syna, pokornie prosimy Cię Boże, przyjmij intencje Twoich wiernych i spraw przez działanie Eucharystii, aby w naszych rodzinach wzrastała prawdziwa wiara, świętość życia, braterska miłość i duch modlitwy. Naszym zmarłym zaś daj wieczny odpoczynek Niech przebywają w Twojej światłości. Amen.
W czasie Ofiarowania wykonałem AVE MARYJA Franciszka Schuberta. Do końca Mszy Świętej zaśpiewałem jeszcze: O, Ojcze Nasz, O Jezu w Hostii Białej i pieśń zwaną potocznie „Modlitwą”.
Komunię Świętą przyjęliśmy pod Dwiema Postaciami, czym zostaliśmy szczególnie wyróżnieni przez Celebransa.
Końcowe, specjalne błogosławieństwo kapłańskie upewniło wszystkich, że modlitwa nasza zostanie wysłuchana u Tronu Bożego.
- Niech się tak stanie- zakończył Kapłan.
Na koniec zebrani zaśpiewali bardzo ochoczo (niektórzy z łezką) majową Maryjną pieśń „Chwalcie łąki umajone”.
Warto dodać, że prowadzenie liturgii słowa i śpiewu nie było utrudnione, gdyż dla każdego uczestnika Eucharystii przygotowałem komplet tekstów.
A potem znaleźliśmy się w Domu Przyjęć u … Wróbla przy ulicy Żareckiej. Rozpoczęliśmy szampańskim toastem i śpiewem Plurimos Annos. Wiedząc z doświadczenia, że nawet łyk szampana może doprowadzić do „rozluźnienia dyscypliny” zdecydowałem się – jako organizator (odpowiedzialny!) - przed podaniem świątecznych wiktuałów przedstawić przygotowane przeze mnie tzw. Rozmyślania o Mojej Rodzinie. Rozpocząłem od wiekopomnych stwierdzeń Sługi Bożego Jana Pawła II w „Liście do rodziny”, w których rodzina urasta do rangi najważniejszych z ważnych. Zastanawiałem się czy w tym kontekście można ustawić naszych przodków? Odpowiedź może być tylko jedna: Tak!
Na początku jednak konieczna jest próba wyjaśnienia zmiany nazwiska naszego dziadka. Otóż w akcie małżeństwa nr 19/1898 z dnia 15 lutego 1898 roku istnieje nazwisko Franciszek Wróblewicz. W dokumentach urzędowych po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918 roku widnieje już nazwisko Wróbel i takim posługuje się do dziś męska część naszego rodu. Wyjaśnienia sprawy – niestety – nie podjął się nikt z moich czcigodnych wujków. Szczególnie żałowała tego moja ciocia, św. pamięci Józefa, choć przecież nosiła od roku 1931 nazwisko Mikołajczyk.
Tu osobista dygresja albo raczej refleksja na ten temat . Otóż pamiętam doskonale przedziwne dla mnie zdarzenie z roku 1954. Miałem wtedy 10 lat, gdy śp. ciocia przyjechała do mojego rodzinnego domu prosić rodziców na ślub i wesele swojej córki Ireny ze
-5-
Zdzisławem Walczykiem. Głaszcząc mnie po głowie z nostalgią w głosie wypowiedziała znamienne słowa: „Zapamiętaj na zawsze, ty nie jesteś Wróbel a Wróblewicz”. Oczywiście nie miało to dla mnie jakiegoś znaczenia, miałem przecież inne nazwisko, choć też bardzo skomplikowane. Ja nazywam się Kałuziński, mój brat Józef- Kauziński, siostra Antonina- Kałużyńska, a cała rodzina ze strony wujka- Kałużyńscy. Kiedyś tam dostałem świadectwo szkolne na nazwisko Kałuźniński. Skomplikowane, prawda? I też nikt nigdy tego nie wyprostował!
Ale wracając do właściwego tematu pragnę stanowczo zapewnić moich czcigodnych kuzynów: Edmunda, Władysława i Jerzego- bo oni tylko noszą nazwisko Wróbel, że podejmując próbę wyjaśnienia przyczyn zmian nazwiska kierowałem się wyłącznie przerwaniem jego historycznej ciągłości. Stanowczo nie chcę aby został z tego wyciągnięty fałszywy wniosek, że nazwisko Wróbel jest określeniem pospolitym, choć z punktu widzenia etymologii, źródłosłowia takim jest. Nie mamy wątpliwości, że dla aparatczyków carskich było to pociągnięcie jednoznacznie karcące, degradujące.
Na wyraźne pocieszenie trzeba sobie z satysfakcją uzmysłowić, że nasi udokumentowani przodkowie mieli jedno z najbardziej pięknie brzmiących nazwisk i to bardzo rzadkich, także dziś. Zdecydowanie częściej posługiwano się nazwiskiem Wróblewski. Określenie Wróblewicz urobione było na wzór czegoś lepszego, rzec można wysublimowanego, formowane jako określenie wyższego rzędu, a takimi były przecież, np:
królewicz, carewicz czy inne z taką samą końcówką, choć nie było to regułą. Pararelnym przykładem będą tu nazwiska Niemcewicz, Naruszewicz czy… Mickiewicz. W Koziegłowach takimi nazwiskami były, nawet są: Garusiewicz, Jaśkiewicz, Puszczewicz, Rutkiewicz i inne. Proszę, proszę… mieliśmy w Koziegłowach prawie samą szlachtę… Dla pogody ducha niech tak będzie!
Na nasz wewnętrzny użytek dokonałem onomastycznych czyli nazwiskowych kalkulacji. Dwie są bardzo prawdopodobne. Otóż moja śp. mama Antonina charakteryzując swojego ojca Franciszka mówiła o jego wyrozumiałości dla dokonujących się zjawisk, stanowczości przy podejmowaniu decyzji i niezwykłej skromności- trochę zaskakującej wartości w kontekście tych dwóch pierwszych.
Mama (mówiła mi) już jako dziecko rozmyślała nad zaskakującą decyzją o zmianie nazwiska. Dziadek Franciszek stanowczo zaś, acz dobrodusznie ucinał wszelkie dyskusje na ten temat stwierdzeniem: „ jaki tam ze mnie szlachcic tu pod strzechą, ja chłop wśród chłopów”.
No cóż, wtedy w Koziegłowach miał rację!
Wybaczcie Kochani, że będę teraz wychwalał przymioty serca i umysłu mojej
śp. mamy, ale dla przybliżenia sprawy jest to konieczne. Uczęszczanie do szkół nie było jej dane ze zrozumiałych względów. Pozyskiwała jednak wiedzę we wszelki dostępny sposób. Wiedziała, ojciec Franciszek też, co to jest chłopomania inaczej ludomania, tak bardzo charakterystyczny prąd myślowy w okresie Młodej Polski, czyli w czasach naszego niekwestionowanego mistrza Stanisława Wyspiańskiego. Do bardzo dobrego tonu- jak pamiętamy- należało przejmowanie wszystkiego co ludowe, czyli chłopskie, nazwiska również! To właśnie w „Weselu” pada słynne powiedzenie: „chłop potęgą jest i basta”, a ożenek słynnego krakowskiego inteligenta z chłopką Jadwigą Mikołajczykówną w podkrakowskich wtedy Bronowicach jest tego najwymowniejszym dowodem. Dziwnym trafem zbiega to się z masową akcją carskich urzędników, którzy za karę za Powstania Narodowe czynili wszystko aby upodlić Polaków, bo przecież wszystkich na Sybir nie mogli zesłać. Słynna „urawniłowka” dotyczyła przede wszystkim degradacji nazwisk, szczególnie tych, które wydawały się być szlacheckie. Jestem przekonany, że mój dziadek w imię swojej swoistej filozofii nie protestował, zresztą co by to dało, chyba tylko represje i nazwisko pierwotne Wróbel przyjął z godnością. Po odzyskaniu niepodległości nowe władze miały na głowie znacznie ważniejsze sprawy i bezmyślnie przepisały w dokumentach zdegradowane
-6-
nazwisko. Takie jest właśnie nie tylko moje zdanie w tej kwestii. A jakie to ma teraz znaczenie? Chyba tylko sentymentalne, choć nie da się nie zauważyć jak dzisiaj wielu snobów, przede wszystkich tzw. nowobogackich, zabiega usilnie o zaszczyty, tytuły, i zmiany nazwiska również… Ale wracamy do naszej rodzinnej historii. Udokumentowany początek rodu, wtedy Wróblewiczów, sięga końca XVIII wieku, i tak:
1.incenty Wróblewicz żeni się z Marianną Pierzchalską, a ich syn Maciej rodzi się w 1830r. W Księdze Chrztów z 1830r. w Parafii Rzymsko-Katolickiej w Koziegłowach pod numerem 42. zapisane jest: Maciej Wróblewicz urodzony 16 lutego 1830r. w Koziegłowach. Ochrzczony 17 lutego 1830r. Rodzice: Wincenty Wróblewicz, Marianna Wróblewicz z domu Pierzchalska.
2.Następnie Maciej Wróblewicz żeni się z Józefą Chachulską , mają czworo dzieci, a ich syn Franciszek rodzi się w 1874r. . W Księdze Chrztów z 1874r. w Parafii Rzymsko-Katolickiej w Koziegłowach pod numerem 188 zapisane jest: Franciszek Wróblewicz urodzony 13 wrzeńsnia 1874r. w Koziegłowach. Ochrzczony 17 września 1874r..Rodzice: ojciec Maciej Wróblewicz, matka: Józefa Wróblewicz z domu Chachulska .
3.15 lutego 1898r. zawierają małżeństwo Franciszek Wróblewicz (1874-1931) i Marianna Kowalczyk (1874-1942) To oni właśnie są naszymi dziadkiem i babcią.
4.Z ich związku rodzą się nasze przyszłe matki i ojcowie: Antonina (1899), Władysław (1902), Józef(1906) i Józefa(1914) – już wszyscy świętej pamięci.
- Antonina w dosyć późnym wieku wyszła za mąż za wdowca Bolesława Kałuzińskiego, który z pierwszego małżeństwa miał czworo dzieci. Trzeba przyznać, że był to czyn niezwykłej odwagi ze strony mojej przyszłej mamy. Ja urodziłem się w 1944roku. Rodzice mieszkali do śmierci w Koziegłowach. Ojciec mój zmarł w 1975r. mając 67 lat, Matka w 1980r. w wieku 81 lat.
-Władysław ożenił się z Marią Balińską. W ich związku urodziło się czworo dzieci, w kolejności: Mieczysława (1930), Edmund (1931), Władysław (1933) i Jerzy (1945).
Tuż po wojnie wyprowadzili się z Koziegłów do miejscowości Bierawa, a następnie do Korzonka niedaleko Koźla. Mieszkali tam do śmierci. Władysław, był moim chrzestnym, zmarł w roku 1980, a Maria w 1983.
Koniecznym jest w tym miejscu powiedzieć, że pierwszym dokumentem potwierdzającym zmianę nazwiska na Wróbel jest zapis zaślubin Władysława Wróbla z Marią Balińską. Otóż w Księdze Zaślubin Parafii Św. Marii Magdaleny w Koziegłowach w Diecezji Częstochowskiej z 1928r. pod numerem 20. czytamy: narzeczony Władysław Wróbel i narzeczona Maria Balińska zawierają związek małżeński.
- Józef ożenił się z Antoniną Mikołajczyk i urodziły im się dwie córki: Kazimiera (1932) i Anna (1934), które mieszkają w Koziegłowach do dziś. Józef zmarł przedwcześnie mając tylko 52 lata. Lata walki partyzanckiej jako łącznika (ps. „Sarna”) w Armii Krajowej w okręgu częstochowskim zrobiły swoje. Antonina zmarła w wieku 83 lat. Mieszkali cały czas na ojcowiźnie przy ulicy Targowej w Koziegłowach.
- Najmłodsza Józefa wyszła za Franciszka Mikołajczyka, brata w/w Antoniny. Tuż po wojnie z pięciorgiem dzieci wyprowadzili się do Włodowic koło Żarek, a potem do Poraja, gdzie Franciszek, też przedwcześnie, zmarł w wieku 53 lat. Również wojna przyczyniła się do tego. Zmobilizowany w Krakowie znalazł się ze swoim oddziałem niedaleko Przemyśla. Tam ciężko ranny w nogę nigdy już nie doszedł do zdrowia. W takim stanie został wywieziony aż po Odessę, gdzie kazano mu pracować w obozie. Szczęśliwie ucieka i w styczniu przeprawia się wpław przez Bug… Zapamiętałem go jako niezwykle… radosnego człowieka, bardzo pogodnego i życzliwego. A ileż miał talentów!
-7-
Ciągle nucił lub śpiewał nostalgiczny refren piosenki: „hen, daleko za mgłą, jest rodzinny mój dom …”. To wiara w Boga i ten…refren doprowadziły go do domu z wojennej tułaczki… .
A oto dzieci Józefy i Franciszka:
-Mieczysław- niestety jak podałem wcześniej, już nie żyje, zmarł w wieku 69 lat,
Irena (1935), Łucja (1936), Józef (1941) oraz Maria-Jadwiga (1945). Ciotka Józefa wyszła potem za Polaka mieszkającego we Francji, wdowca Józefa Nocułę i przebywała tam aż do jego śmierci (1984r.). Ostatnie swoje lata spędziła znowu w Poraju, gdzie zmarła w roku 2005, żyjąc najdłużej z rodzeństwa bo 91 lat.
Szczegółowe losy drugiego i następnych pokoleń Franciszka i Marianny Wróblów znajdują się w świetnie opracowanym przez Józefa Mikołajczyka- wspomnianym wyżej- Drzewie Genealogicznym Rodu.
Rodzinną gałąź Władysława Wróbla pieczołowicie opracowała jego synowa, żona Edmunda- Michalina. Należą im się za to szczególne podziękowania. Trzeba jednak podkreślić, że inicjatorem tego wyjątkowo żmudnego przedsięwzięcia była ciotka Józefa Mikołajczyk- Nocuła.
Obiecującym momentem tej rodzinnej uroczystości jest symboliczne przejęcie pałeczki pokoleń przez córkę Kazimiery Jakubczyk- Marię Cesarz oraz dzieci Mieczysławy Chroboczek: Izabellę, Piotra i Leona, przedstawicieli III generacji.
Mamy więc gwarancję, że kultywowanie tradycji Rodu Wróblewiczów-Wróblów będzie kontynuowane!
Na koniec moich „Rozmyślań” powiedziałem: nieodparcie nasuwa się w tym momencie jedyny wniosek, wniosek nie od odrzucenia: spotkajmy się wszyscy raz jeszcze w jesieni naszego życia! Zróbmy wszystko aby nasze dzieci i wnuczęta nawiązały kontakt.
Pokażmy, że rodzina może być razem, bo to –niech wspomnę jeszcze raz słowa Jana Pawła II – podstawowa wspólnota, z której nikt nie może się odłączyć! A czas przecież nieubłagalnie ucieka!
A potem w czasie i po konsumpcji smakowitego jadła zapanowały wspomnienia i nostalgia, indywidualnie i grupowo. Był także czas na „sesję” fotograficzną. Aż wreszcie nastąpił punkt kulminacyjny: Braterska Odezwa Seniora Rodu.
Wygłosiła ją Mieczysława, a brzmi ona tak: Kochani Potomkowie Rodu Franciszka i Marianny Wróblów!
Nadszedł najwyższy czas aby w jesieni naszego życia zjednoczyć się ! Organizujmy spotkania, prowadźmy rozmowy telefoniczne, piszmy listy, smsy, emaile, przekazujmy życzenia świąteczne, imieninowe i urodzinowe.
Upowszechnianie informacji na temat Naszej Rodziny to nasz Święty Obowiązek, szczególnie w kręgu naszych dzieci, wnuków i prawnuków. Bądźmy dumni z naszych Przodków i cieszmy się z osiągnięć naszych następców.
Niech się tak stanie!
Tak Nam Dopomóż Bóg!
Koziegłowy, 6 maja 2009 roku
Tu następują podpisy obecnych. Podpisy złożyli także kontynuatorzy rodzinny tradycji, którzy przybyli na zlot niespodziewanie wspomniani wyżej, Maria Cesarz, córka Kazimiery i dzieci Mieczysławy: Izabella, Piotr i Leon. A potem łzy rozstania i usilne przyrzeczenia dochowania wierności wymogom przyjętej Odezwy.
-8-
Dopowiedzenia.
1. Coś o nas, o naszym Rodzie.
Byli i są wśród nas: mistrzowie w różnych zawodach, rzemieślnicy, rolnicy, wypełniający najtrudniejsze prace domowe: nasze matki i żony, nauczyciele akademiccy, nauczyciele wszystkich rodzaju szkół i przedszkoli i ich dyrektorzy, wizytatorzy i inspektor oświaty, dziennikarz, wykładowcy w ośrodkach kształcenia ustawicznego, wysokiej klasy specjalista ustalania norm jakości w górnictwie, inżynierowie i technicy, kierownicy wielkich i małych budów w kraju i za granicą, przedsiębiorcy i handlowcy, pracownicy służby zdrowia, urzędnicy i policjanci, kierowcy zawodowi.
Tu, na tym miejscu oddaję Im Wszystkim żyjącym Cześć, a zmarłym daj Panie Wieczną Nagrodę!
2. Ilu nas było i jest od czasów Wincentego i Marianny Wróblewiczów, czyli przez około 200 lat? – 83 osoby.
3. Gdzie żyliśmy i żyjemy?
W Polsce, Niemczech, Francji, Anglii, Norwegii i Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej.
4. Ile nazwisk przybyło do Rodu Wróblewiczów- Wróblów?
- 47-
A oto alfabetyczny spis nazwisk w mianowniku rodzaju męskiego.
1.Baliński, Binkowski, Borek, Budny, Cesarz, Chachulski, Chroboczek, Chudzicki, Czerwiński, Dudek, Dziwis, Garcarz, Gil, Gowin, Gwóźdź, Hajtko , Hertzog, Jakubczyk, Kałuziński, Kaźmierczak, Kidawa, Korzeniowski, Kotowski, Kowalczyk, Kozioł, Kuczora, Kurczab, Kuzior, Maszczyk, Maślankiewicz, Mikołajczyk, Noszczyk, Olczyk, Peters, Pierzchalski, Roesler, Singh, Skrobel, Szpak, Świgórski, Tutak,
Tyczyszyn, Walczyk, Wentlant, Wiśniewski, Woźny, Zebralla
5. Najczęstsze imiona:
-Józef i Józefa 6, Anna 5, Maria 3, Jadwiga 3.
Drzewo genealogiczne rodu Wróblewiczów Vel Wróbel
– pobierzJan Kałuziński
09
SIE
2009
4852
razy
czytano